Sport a życie chrześcijańskie (cz III.)

III – ODPOWIEDZIALNOŚĆ KOŚCIELNA
 
28. Kościół w swej misji „matki i mistrzyni”, odczuwa jako własne i nie do odrzucenia zadanie pomocy chrześcijanom i ludziom dobrej woli w dziele, nie zawsze łatwym i szybkim, rozeznania fenomenu sportu, kolejno, by ukazać największe potrzeby oraz wspólnie zdemaskować instrumentalizację ideologiczną i ekonomiczną.
Kościół rozeznaje otrzymany od Pana dar, „dobrą i radosną wieść” traktującą także o sporcie: „wieść” ta zobowiązuje go do głoszenia i świadczenia wszystkim, także w sferze tego doświadczenia ludzkiego. Przesłanie chrześcijańskie na temat sportu w swym centrum ma człowieka z jego najwyższą i niezmienną godnością osoby, stworzonej na obraz Boży, zbawionego przez Chrystusa i uświęconego przez Ducha Świętego.
Kościół przekonany jest, że światło wiary oferuje znaczący i oryginalny wkład w humanizację sportu, nie ograniczając czy utrudniając w żaden sposób autentycznych możliwości wzrostu ludzkiego i cywilnego, co więcej, potwierdza je i wychwala. Kościół nie chce oczywiście nikomu narzucić swojej wizji. Proponuje ją jedynie z prostotą i entuzjazmem, w pewności, że z przyjęcia tej wizji wypłynie wiele dobra dla ludzi, dla sportowców w szczególności i dla całego społeczeństwa.
W tym sensie Paweł VI wyrażał swoją „sympatię dla sportowców” oraz swój „podziw dla sportu” i podobnie przedstawiał stanowisko Kościoła: „Kościół widzi w sporcie gimnastykę ducha, ćwiczenie fizyczne i ćwiczenie moralne; dlatego podziwia, aprobuje, zachęca do rozwoju sportu w jego przeróżnych formach, a szczególnie w systematyczności, potrzebie dla młodego pokolenia zwróconej na harmonijny rozwój ciała i jego energii; także w formie zawodowej... Kościół podziwia, aprobuje i zachęca do rozwoju sportu, zwłaszcza wtedy, gdy zaangażowaniu fizycznemu towarzyszy zaangażowanie moralne, które to może uczynić ze sportu wspaniałą zdolność personalną, poprzez wytężony trening w kontaktach socjalnych, na bazie respektu dla siebie samego i dla drugich, początek w porozumieniu społecznym, które zmierza do kształtowania relacji przyjaźni na polu międzynarodowym”36.
 
Zadania duszpasterskie
 
29. Ma zatem Kościół pewne precyzyjne zadanie duszpasterskie także względem sportu; więcej, jak mówi Jan Paweł II, „Kościół musi stanąć w pierwszym rzędzie, by opracować specjalny program duszpasterski dla sportu, który odpowie na potrzeby sportowców, a przede wszystkim będzie promować sport, który tworzy możliwość życia pełnego nadziei”37.
Zadanie duszpasterskie Kościoła zarysowuje się jako zadanie czysto wychowawcze. Staje się jednym z przejawów jego misji „matki i mistrzyni”.
 
Wyzwanie wychowawcze
 
30. Wychowanie od zawsze było zadaniem trudnym, ale koniecznym, dziś chyba szczególniej niż kiedykolwiek. I jest zadaniem absolutnie koniecznym. Bardzo ważnym jest zatem, by wspólnota kościelna, jako pierwsza była świadoma siły jaką sport może dysponować w ramach wychowania. Nie należy oczywiście przewartościowywać ani zbytnio wywyższać sportu; zauważając jednak jego znaczenie i silny wpływ na młode pokolenie, należy zaadoptować odpowiedzialnie wielkie i pozytywne możliwości jakie on daje, jednocześnie wykorzystując wszelkie możliwe zastosowania edukacyjne.
Zasadniczo na płaszczyźnie sportu zawodowego, nawet w jego wczesnej fazie, bardzo rzadko zauważany jest aspekt formacyjny, co stanowi natomiast zaletę sportu amatorskiego. Takie postawienie sprawy jest błędne. Aspekt wychowawczy aktywności sportowej i całe jego bogactwo nie mogą zostać zagubione wraz ze wzrostem jego spektakularności, z kolejnymi potyczkami o miejsca medalowe, ze wzrostem korzyści materialnych. Także aktywność sportowa najwyższej klasy musi zachować bardzo jasno niemożliwy do odrzucenia wzrost osoby ludzkiej, zarówno osoby, która praktykuje sport, jak i tej, która jest jedynie odbiorcą, począwszy od tożsamości biologicznej i psychicznej, aż do zalet i wartości moralnych, nieodłącznie mu towarzyszących, kończąc na tych wszystkich, którzy czerpią z niego korzyści i wspierają go. Wartość wychowawcza sportu, choć jest bezpośrednio związana z tymi, którzy go praktykują, to jednak dotyka także sfery sportu biernego: tam również dużą rolę odgrywa obraz – model odniesienia jakim jest „mistrz”, razem ze swoim zachowaniem i postawą, zarówno na boisku jak i w życiu.
Należy więc na nowo przywołać słowa Papieża: „Cały sport może i musi być formatorem, to znaczy dać swój wkład do integralnego rozwoju osoby ludzkiej”38.
 
Tożsamość osobowa i przynależność społeczna
 
31. Wraz ze swoją typową mocą zaangażowania całościowego, aktywność sportowa, odgrywa nie małą rolę w kształtowaniu osobowości. Łatwo można dostrzec podstawowe siły witalne, które są zaangażowane podczas gry. Właśnie one mogą spełnić bardzo owocne zadanie w okresie dojrzewania, w którym to obecna jest ukryta skłonność do narcyzmu i bezwolne dążenie do zamknięcia się w sobie. W zaraniu młodości, aktywność sportowa przyczynia się do wyjścia poza swój egoizm i wpływa na proces rozwoju osobowości. Chodzi tu o proces konstruktywnego rozwoju, który uzewnętrznia się poprzez postawy dojrzałości, zdolnej już do rozpoznania i zhierarchizowania poziomów przynależności społecznej.
Postawienie sobie za cel osiągnięcie takiej dojrzałości świadczy o jakości edukacyjnej praktykowanego sportu. Inaczej dzieje się ze zjawiskiem fenomenu „idola”; prowadzi nie do identyfikacji z ideałem sportowca, ale do utraty własnej osobowości: fanatyczność taka cechuje również wielu dorosłych, a ukrywa w sobie echa okresu dojrzewania i jest znakiem formacji źle wyważonej. Należy pamiętać, że bardzo pożądane są mocne punkty odniesienia, bezpieczne oparcia, takie, które przez zaangażowanie sportowe wpływają na stosunki rodzinne i społeczne.
Uprawianie sportu, zwłaszcza aktywnego, staje się gwarantem skuteczności w procesie afirmacji własnego „ja”. Nie ma równomiernego wzrostu bez poczucia własnej wartości, bez doświadczenia sukcesu. Kiedy tego zabraknie pojawia się proces zamknięcia w sobie, niepewność, lęk, nawet ucieczka do narkotyków lub „wyładowanie” się na innych poprzez fanatyczny i agresywny ekstremizm.
Sport odpowiednio pokierowany i zaproponowany oferuje możliwości edukacyjne, pobudzając zaangażowanie i poświęcenie, tak bardzo ważne w zdobywaniu autentycznej wolności, którą jest opanowanie samego siebie i darowanie się w miłości. Może doprowadzić nawet do formy oddania ewangelicznego, głęboko ascetycznego, aż do zdobycia dojrzałości i bogactwa duchowego osoby, zdolnych do przezwyciężenia fałszywych motywacji, elementu ekonomicznego, bojowego nastawienia w grze. Nie można zapomnieć, że rywalizacja sportowa to mieszanka żądzy pozytywnych i negatywnych, tak, jak to się ma z życiem ludzkim. Perspektywa chrześcijańska dowartościowuje te rzeczywistości bez zbytecznego ganienia, ale i bez fałszywej egzaltacji.
Zapał i zdrową rywalizację należy promować i ukierunkowywać. Nie można zanegować konfliktowości jaka w niej tkwi, ale należy ją rozpoznać i pokonać, nie tylko spontanicznym zaangażowaniem, ale siłą nowego życia w Duchu. Fakt, iż sport aktywny lub pasywny, jakkolwiek przerytualizowany, pozwala automatycznie na pewną kontrolę zjawiska agresywności, potwierdza, że niewielu dziś mogłoby ją osiągnąć bez postawienia sobie pewnych granic i uściśleń. Jako cenny w procesie zdobywania samokontroli, sport musi zostać wyzwolony od naturalnej skłonności do przeistaczania się w kontrolę nad innymi. Zamiast romantycznego i nierealnego zawołania: „najważniejsze wziąć udział, nie zwyciężyć”, chrześcijańska mądrość wychowawcza proponuje zmianę mentalności, na taką, w której „najważniejsza jest afirmacja siebie i innych”, w całkowitym respekcie dla osoby ludzkiej.
Aktywność sportowa wyraża głęboką jedność osoby. Osiągnięcia sportowe nie mogą być nigdy odseparowane od głębokiej motywacji. Zatrzymać się na osiągnięciu pewnej sprawności fizycznej, oznacza oddalić się od pełni człowieczeństwa zawartego w uprawianiu sportu, skłaniając się jednocześnie ku instrumentalizacji sportu. Jeśli tak się dzieje, sport zamiast faworyzować wolną kreatywność, która zapisana jest w głębi człowieka, staje się ponownym uzewnętrznieniem obaw człowieka, podyktowanych interesownością i potrzebą. Perspektywa chrześcijańska oferuje natomiast ten horyzont globalności podmiotu – jedność osoby – i przedmiotu, który to gwarantuje poprawny i owocny rozwój praktykującemu sport.
32. Sport ukazuje się także jako wskaźnik uspołecznienia. Jest tak, ponieważ nakłada obowiązek przestrzegania regulaminu gry; ponieważ uczy „gry zespołowej”; ponieważ mobilizuje, łączy i stawia do konfrontacji całe narody pasjonatów sportowych. Fakt ten, choć sam w sobie bardzo pozytywny, ryzykuje – hipotetycznie – degradację: reguły uginają się pod naporem „prawa silniejszego”, gra przeciwstawia sobie zawodników, konkurencja staje się pojedynkiem pełnym przemocy i agresywności. Są tacy, którzy uważają takie zjawisko jako jakąś siłę leczniczą, wyzwalającą to, co w człowieku drzemie: agresywność, przemoc, wojowniczość. W rzeczywistości za taką wizją, interpretacją kryje się wizja człowieka, której wiara chrześcijańska nie podziela w żaden sposób. Świadoma piętna grzechu pierworodnego40, które w sposób nieunikniony wprowadza brak równowagi w psychikę człowieka, wiara nie popełnia błędu, uznając ją „normalną”. Nie uznaje zatem, jako środek skuteczny, czy nawet jedyny, wyładowania tzw. „kontrolowanego”. Bardziej pozytywnie doświadczenie wiary mówi o możliwości autentycznego nawrócenia i prawdziwego wyzwolenia w całym wymiarze ludzkim, oczywiście stopniowym i nie bez wysiłku. Odnowiony w Chrystusie chrześcijanin wezwany jest do dawania świadectwa także w świecie sportu, o możliwości zmiany mentalności, postaw, zachowań, które biorą swe źródło w wierze wyznawanej. Nie można mówić o istnieniu „sportu chrześcijańskiego”, oczywiste jest natomiast istnienie chrześcijańskiej wizji sportu, wizji, która nie ogranicza się jedynie do wprowadzenia walorów powszechnie uznawanych, ale proponuje własną perspektywę innowacyjną i współgrającą, w przekonaniu o postawie służby, nie tylko względem sportu, ale także względem osoby i społeczeństwa.
Bogactwo edukacyjne sportu nie ogranicza się jedynie do przydatności w kształtowaniu niektórych tylko cech podmiotu. Próbuje pogodzić ze sobą walory życia sportowego i codziennego. Duch drużyny staje się zdolnością do wspólnego życia i wspólnej pracy; odpowiednie waloryzowanie cielesności faworyzuje wyważone relacje ze samym sobą i radosne przeżywanie relacji społecznych i interpersonalnych; rywalizacja dobrze pokierowana zapobiega zagubieniu się w chwilach próby, popadnięciu w poczucie wszechpotęgi, władzy nad innymi, dążeniu do wyeliminowania przeciwnika za wszelką cenę. Od najmłodszych lat, wszelkie zabawy z regulaminem gry – w szczególności te tradycyjne, pełne doświadczenia pedagogicznego przefiltrowanego przez wiele pokoleń – stanowią bezcenną okazję dla formowania osobowości dojrzałej i otwartej.
To wszystko pobudza do postawienia sobie poważnych pytań na płaszczyźnie formacyjnej, wokół zrozumienia praktyki sportu i bardziej ogólnie, czasu wolnego zdobytego i przeżytego jako powrót do „równowagi psychofizycznej”: nieświadome poszukiwanie autentycznych relacji interpersonalnych i socjalnych, jak również satysfakcji na płaszczyźnie studiów i pracy, jako alternatywa dla anonimowego życia pełnego stresów i bezosobowości. Ta instrumentalizacja sportu, funkcjonalna w nierównowadze współczesnego społeczeństwa, nie może być usprawiedliwiona w imię „mniejszego zła”. Z nieodzowną cierpliwością, ale bez jakiejkolwiek aprobaty, prawda chrześcijańska stopniowo popycha do ponownego odkrycia wagi i zalet praktyki sportu we wzroście w człowieczeństwie i do krytycyzmu, a nie do ukrycia niedoskonałości społeczeństwa.
Wolny od optymistycznej i instrumentalnej interpretacji, sport jest w stanie promować socjalizację podmiotów uznanych za „trudne”, lub w kondycji problematycznej. Na płaszczyźnie przedmiotu, przyczyniają się do tego: klimat gościnności i szacunku, przykładne zachowanie takich osób, jak mistrzowie, nie tylko na poziomie narodowym czy międzynarodowym, ale także na poziomie lokalnym czy też drużyny, oraz powszechna świadomość celów i zadań jakie mu przyświecają. Na poziomie przedmiotu, znaczącymi stają się: włączenie takich podmiotów w kontekst uregulowany przez normy zobowiązujące wszystkich do uczciwości, wysiłek w podporządkowaniu aspektu konfliktowości w istnieniu ludzkim.
Niesie to ze sobą pokonanie tyranii sportu, która czyni go pewnego rodzaju karą społeczną, w hobby ograniczające bardziej niż praca. Doprawdy, jeśli pozbawić sport jego spontanicznej kreatywności i wymiaru zabawy, utraci on swoją komunikatywność, zdolność rekreacyjną, naturalny i harmonijny charakter integracyjny w społeczeństwie.
 
Szkoła życia. Ćwiczenie cnót.
 
33. Uprawianie sportu ukazuje się jako korzystne miejsce dla ćwiczenia i rozwoju cnót charakterystycznych dla życia chrześcijańskiego, dziś trudno zauważalne w innych kontekstach życiowych. Projekt formacji chrześcijańskiej nie wynosi się ponad praktykowany sport, nie przyjmuje go również bezkrytycznie: rozpoznaje w nim i popiera przede wszystkim zdolność pedagogiczną, wprowadzając ją w horyzont wiary i do globalnej koncepcji osoby ludzkiej, która z wiary wynika.
„Sport – mówił Jan XXIII – ma nadal w waszym życiu znaczenie nadrzędne ze względu na ćwiczenie cnót. [...] Doprawdy, nawet w sporcie mogą rozwinąć się prawdziwe i mocne cnoty chrześcijańskie, które łaska Boża czyni później stałymi i owocnymi”41.
W ten sposób sport jawi się jako dyscyplina szczególnie odpowiednia do kształtowania i wzmacniania niektórych cnót ludzkich i chrześcijańskich, takich jak posłuszeństwo i pokora, pojmowane nie jako pasywne wycofanie się, ale jako wysoko rozwinięta siła wewnętrzna, o której mówi Apostoł Paweł (1 Kor 9,25-27). Gra zespołowa natomiast uczy i wskazuje na ograniczenia i zagrożenia osobistych kompetencji, jak też otwiera się – jeśli dobrze ukierunkowana i prowadzona – na prawdziwe formy altruizmu, na miłość braterską, wzajemny szacunek, wielkoduszność, przebaczenie. Te same prawa stosowane w rozwoju fizycznym, jeśli nie są absolutyzowane, przygotowują korzystne podłoże pod panowanie nad sobą samym, w pokorze, powściągliwości, roztropności i mężności.
Paweł VI, wzorując się na antycznym powiedzeniu „mens sana in corpore sano” – w zdrowym ciele zdrowy duch, mówi o cnotach kardynalnych w sporcie: „My, tak jak i wy myślimy o panowaniu nad własnym ciałem. Jakaż potrzeba wytrzymałości i wytrwałości! Siła duszy nie ma może swego miejsca pośród czterech cnót kardynalnych? Asceza sportowców, którą św. Paweł podaje jako przykład w swoim pierwszym liście do Koryntian, nie przypomina może cnoty powściągliwości? Rygorystyczny obowiązek przygotowania się i dobrego uzbrojenia na czas próby, nie jest może bliskie roztropności? Równość w zdolnościach pomiędzy graczami, sprawiedliwe traktowanie konkurentów przez sędziego, zasada fair-play, kontrolowana radość zwycięzców z odniesionego tryumfu, nie są może apelem o praktykowanie cnoty sprawiedliwości? Jeśli więc te cnoty moralne wnoszą swój wkład do pełnej realizacji osoby ludzkiej, jak mogłyby odbić się bez echa w całym społeczeństwie”42?
Sport jawi się także jako odpowiednie pole do rozwoju solidarności i współpracy, przeciwstawiając się owocnie tendencjom indywidualistycznym mocno obecnym we współczesnym świecie.
Przestrzenie uprawiania sportu, tak szeroko rozpropagowane przez środki społecznego przekazu, mogą stać się ponownie miejscem uprzywilejowanym świadectwa chrześcijańskiego: na poziomie drużyny, środowiska sportowego; w sposób znaczący w konfrontacji z widzem, któremu stawia się „mistrza” za punkt odniesienia pod względem postępowania i wzorców. Siła przykładu, stylu życia ukazanego w konkretnym działaniu i bez zbytniego ekshibicjonizmu, jest w stanie oddziaływać silniej niż przykład wzniosłego słowa.
Tak Pius XII wychwalał zdolność edukacyjną sportu: „Edukacja sportowa chce również formować młodych do cnót właściwych sobie. Są to, pośród innych: uczciwość, która nie pozwala na uciekanie się do podstępów, uległość i posłuszeństwo mądrym poleceniom tego, który kieruje ćwiczeniem lub drużyną, duch ofiarności, kiedy należy pozostać w cieniu i porzucić własne „ja”, wierność obowiązkom, pokora w tryumfie, otwartość dla zwycięzców, spokój w porażce, cierpliwość dla publiczności, nie zawsze umiarkowanej, sprawiedliwość jeśli sport zawodowy związany jest ze sferą finansową jakkolwiek ustanowioną oraz w ogólności czystość i powściągliwość, zalecane już w starożytności. Wszystkie te cnoty, jeśli nawet mają za przedmiot tylko aktywność fizyczną, zewnętrzną, są naturalnymi cnotami chrześcijańskimi, których nie zdobywa się bez wewnętrznego ducha religijnego, dodajmy, bez częstego odwołania się do modlitwy”43.
Autentyczna koncepcja cnót, dziś odrzucana, ale zawsze stojąca w centrum przestrzeni wiary i etyki, ukazuje się zatem jako wskaźnik wzajemnej zależności i korelatywności pomiędzy edukacją sportową i formacją osobowości chrześcijańskiej, jako pomoc w wykluczeniu ze sportu możliwych form prymitywizmu religijnego, które prowadzą do postaw – często widocznych – przesądnych i na pewien sposób magicznych.
 
Analogia z życiem duchowym
 
34. W tym kontekście łatwo rozumie się nacisk na dążenie do korelatywności praktyki sportowej i życia duchowego chrześcijanina. Sport, powiadał Paweł VI, „jest symbolem pewnej rzeczywistości duchowej, która stanowi ukrytą, ale podstawową bazę naszego życia; życie jest pewnym wysiłkiem, życie jest jak zawody, życie jest pewnym ryzykiem, życie jest jak bieg, życie jest nadzieją na osiągnięcie pewnego celu, który przekracza krąg doświadczeń powszechnych, który przenika duszę i odsłania religię”44. To wciąż żywa Tradycja chrześcijańska, jak echo Apostoła Pawła (cf 1 Kor 9,24-27; Fil 3,14), by odwoływać się do obrazu biegu i zawodów sportowych, jako uwidaczniających charakterystyczne punkty życia chrześcijańskiego. Tak, jeden z autorów drugiego wieku, w jednej ze swoich homilii, zwracał się do chrześcijan: „Czyńmy wszelkie wysiłki, czując się uczestnikami ważnych zawodów, podczas gdy widzimy wielu, którzy dusze swoje zwracają ku różnym konkurencjom. Ale zostaną nagrodzeni tylko ci, którzy poważnie pracowali i konkurowali z honorem. Wysilmy się. Ponieważ wszyscy możemy otrzymać zwycięską koronę. Biegnijmy słuszną drogą, walczmy zgodnie z regułami, prowadźmy zwyciężając przeciwności, by zostać ukoronowanymi; nawet jeśli nie wszyscy zdobędziemy pierwszą nagrodę, przybliżajmy się ku niej na ile to jest możliwe. Kto w zawodach zachowuje się w sposób niepoprawny zostaje zdyskwalifikowany. Czy nie będzie osądzony ten, który nie przestrzega reguł w zawodach o życie wieczne”45.
Tak rozpoznana zostaje w pewien sposób obiektywna predyspozycja aktywności sportowej w edukacji chrześcijańskiej, pewne szczęśliwe współbrzmienie doświadczenia sportowego z doświadczeniem religijnym: ponieważ mowa tu o sporcie poprawnie pojętym i przeżytym. W ten sposób kształtuje się pomiędzy formacją sportową i wychowaniem chrześcijańskim, linia głębokiej współpracy, której niektóre elementy szczególnie nas interesują.
Na pierwszy plan wysuwa się aspekt zaangażowania, wysiłku, dyscypliny i respektu względem życia (nie tylko gry), szczególnie surowe: pewien rodzaj dziedzictwa „ascetycznego”, zdolnego do kształtowania mocnych osobowości. To samo pragnienie przekroczenia pewnych granic, osiągnięcia dalekich horyzontów, może stać się, jeśli będzie dobrze ukierunkowane, energią do walki duchowej, do przezwyciężenia samych siebie, do formacji permanentnej.
Także na tym terenie nie brakuje ryzyka i pułapek. Pierwszy motyw krytyczny wyłania się, według zdania niektórych, z pewności, że w podkreśleniu dyscypliny życia, sport preferuje posłuszeństwo i podział ról, stawiając na pierwszym miejscu interpretację autorytatywną i dyskryminującą wobec istnienia. Takie ograniczenie nie może zostać zastosowane do wszystkich rodzajów sportu, ale tylko do niektórych dyskusyjnych relacji w sporcie. Obciąża ono cenzurą wszelaką formę edukacji, która uznaje wartość i przydatność autorytetu, oraz poprawnie i mądrze stopniowane ćwiczenie w odpowiedzialności.
Innym ryzykiem, jeszcze bardziej delikatnym, jest waloryzowanie analogii ascetycznej i walki duchowej – w sobie zupełnie niewinnych – które mogą przekształcić się w niepoprawną interpretację, na wzór herezji Pelagiana, dochodząc do przekonania, iż praca i dobre czyny człowieka są wystarczające do jego zbawienia. Bardzo ważnym jest, by wraz z dążeniem do pokonania samego siebie, przede wszystkim zachodziła niezbędna praca edukacyjna w kierunku integracji psychicznej i duchowej, przygotowującej na przyjęcie własnych ograniczeń i porażki, oraz skutecznego antidotum na zapędy „prometeuszowskie”. Naturalny środek korygujący w tejże praktyce sportowej wypływa z faktu, iż przedstawia się ona jako dyscyplina, która uczy oczekiwania, patrzenia w dal, relatywizacji, odrzucenia presji prowadzącej do osiągnięcia wszechwładzy, w której wszystko staje się towarem wymiennym, wszystko widziane jest na sposób utylitarny. „Wartość duchowa sportu ogranicza się jeszcze bardziej, aż do przesłanek tak prymitywnych, które szukają wciąż nowych i lepszych afirmacji”46.
Ucząc ducha i techniki samokontroli, sport ukazuję się jako autentyczna szkoła formacji osoby i czynnej demokracji.
 
Stopnie edukacyjne
 
35. Kiedy człowiek zajmuje się sportem dla zarobku, zwraca uwagę jedynie na widowiskowość; kiedy pragnie zdobywać trofea, koncentruje się jedynie na zwycięstwie; kiedy zaś skupia się na funkcji edukacyjnej sportu, myśli o osobie.
Fakt powszechnego uznania dla aktywności sportowej, także w wymiarze ponoszonych „kosztów”, ułatwia zadanie wychowawcze, przede wszystkim dla formacji silnych więzi interpersonalnych, z punktu widzenia Kościoła najważniejszych w obecnych czasach, charakteryzujących się uprzedmiotowieniem i rozczłonkowaniem w społeczeństwie, jako pewna propozycja życia, szczególnie trudna w społeczeństwie kapitalistycznym i ograniczonym do przeciętności.
Nie kusząc się na całościowe scharakteryzowanie kompletnych programów formacyjnych, warto jednak wskazać niektóre punkty odniesienia, które mogą być użyteczne w przygotowywaniu takich programów dla różnorodnych rzeczywistości edukacyjnych.
 
Wychowywać do bezinteresowności
 
36. Naturalna skłonność człowieka do gier i zabaw ujawnia się w jego bezinteresowności: ta, weryfikowalna przez doświadczenie, przynależy do natury człowieka, jako stworzonego na obraz Boga, który jest największą i doskonałą Bezinteresownością. Ale ten dar naturalny musi być przyjęty, kształtowany, ubogacony.
Podobnie rzecz ma się w sporcie, jego wymiar zabawy w głębi bierze swe źródło w bezinteresowności. Ta natomiast przejawia się zarówno poprzez gest sportowy – wymiar materialny bezinteresowności – jak i poprzez gotowość służenia jako wolontariusz, co godne jest wielkiego uznania.
Troska o wymiar bezinteresowności musi być nieustanna i pierwszoplanowa, zwłaszcza dlatego, iż w obecnym świecie tak komercyjnym i materialistycznym, została usunięta na drugi plan, a niekiedy nawet zapomniana. Właśnie dlatego bezinteresowność jawi się jako niezbędna, a uznawana za zadanie najwyższej wagi, może niestety być zbytnio wywyższona zamiast skorygowana. Prawdziwa bezinteresowność staje się zatem wyzwaniem dla pedagogii chrześcijańskiej w świecie sportu. Na tle tak radykalnej zmiany dążności, sport otrzymuje nową możliwość, by stać się szkołą życia, to jest sprawiedliwości i socjalizacji, wolności i kreatywności, nadziei i zobowiązań. Dalsze wskazówki należy widzieć i przyjmować w takiej właśnie perspektywie.
 
Wychowywać do rywalizacji
 
37. Element rywalizacji stanowi część doświadczeń człowieka: już w pierwszej młodości ukazuje się w formie rozpoznawalnej. Nie można określić na ile stanowi część natury ludzkiej, a na ile wynika z piętna grzechu pierworodnego. Nam wystarcza świadomość pochodzenia od tych dwóch korzeni: natura ludzka i jego kondycja historyczna, które to przywołują uwagę edukacyjną. Należy odrzucić wszelkie teorie demonizujące tą rzeczywistość, które są jedynie bezproduktywnym źródłem teorii i frustracji. Koncentrujemy się natomiast na wychowaniu do rywalizacji. W centrum nie stawiamy pytania czy można, ale jak należy walczyć i wygrać lub przegrać: wzorując się na przejściu od mieć do być.
Aby do tego dojść należy operować przejściem od walki bezpośredniej do pośredniej: najpierw porzucenie mitu zwycięstwa, pokonania i wyeliminowania przeciwnika; potem odejście od traktowania rezultatu jako najwyższą i bezwzględną wartość. Nie chodzi tu o pozbycie rywalizacji elementu autentycznej konfrontacji możliwości zawodników, ale o umiejscowienie jej w innej perspektywie, to jest zinterpretowania jej jako możliwość do ukazania potęgi stwórczej Boga. Przestrzeganie reguł gry, zdolność samokontroli, szacunek dla przeciwnika, uznanie jego zdolności, gotowość do współpracy – zwłaszcza w grze zespołowej, gdzie nie jeden zwycięża, oczywiście bez poniżania i pomniejszania indywidualności – godna rywalizacja, niezależnie od tego, kto zwycięży: oto punkty odniesienia o najwyższej wartości pedagogicznej.
 
Wychowywać do przegranej
 
38. Wymiar pedagogiczny w praktyce sportowej nie jest ani łatwy ani automatyczny. Nauczyć przegrywać bez uznania się za przegranego, to jedno z ambitnych zadań każdego programu edukacyjnego: znaczącą rolę odgrywa tu równowaga emocjonalna i osobowość podmiotu. Jest to jakość nieprzewidywalna: każdy człowiek zna smak frustracji po porażce, zazdrości w stosunku do zwycięzcy. Wymaga ona przede wszystkim delikatności na bazie podstawowych walorów, kształtowana poprzez pracę edukacyjną, dynamikę grupy, rachunek sumienia, itd., otoczona klimatem serdeczności, w którym rozważa się przyczyny niepowodzenia zamiast prześladowania „winnego” i skierowania całej agresji na kozła ofiarnego. Niezbędnym jest wychowywać się do rozpoznawania kresów możliwości, słabszej formy: bez czynienia z tego tragedii, ale przyjęcia jako konkretnego znaku czasowości i kruchości, jakimi naznaczone jest życie ludzkie.
Najistotniejsze są chwile – zarówno zaprogramowane, jak i kreowane potrzebą chwili – konfrontacji, wspólnej refleksji, wypowiedzenia własnych odczuć i stanów duszy. Nie należy zapominać o tajemnicy zła, odpychając pokusę zadufania w sobie, która prowadzi do samousprawiedliwienia wszelkich odczuć, jak również nieuzasadnione poczucie bezużyteczności, które może przerodzić się w agresywność.
 
Wychowywać do zwycięstwa
 
39. Wychowywać do zwycięstwa jest chyba zadaniem najtrudniejszym, ale nie mniej potrzebnym jak wychowywanie do porażki, ze względu na słabszą dyspozycję psychiczną do uznania sytuacji pozytywnych jako równie problematycznych i wymagających oczyszczenia. Poza momentem euforii z odniesionego zwycięstwa, rodzi ono poczucie odpowiedzialności, które zbyt często przekształca się w wyimaginowaną egzaltację, lub ryzykowne wyniszczenie wewnętrzne. Zdrowa refleksja, poczucie możliwości i przemijalności, relatywizacja sukcesu, są postawami, o których się zapomina; co więcej, mogą się pojawić jedynie wtedy, gdy zostały przygotowane przez odpowiednią i głęboką formację.
W przypadku zwycięstwa może wytworzyć się również sytuacja przebóstwienia się mistrza, który przypisuje sobie wszystkie zasługi i konsekwencje odniesionego sukcesu; zjawisko przeciwne do zjawiska kozła ofiarnego w przypadku porażki. Ważnym jest wychowywać do postaw, które nie traktują przeciwnika jako zło, które dopuszczają do głosu takie przesłanki, jak poświęcenie i zaangażowanie, w których wykuwa się dojrzałego człowieka, które korygują dążność do osiągnięcia przewagi nad innymi.
Wychowanie do zwycięstwa, podobnie jak wychowanie do porażki, jest sztuką doprowadzenia człowieka do perfekcji i transcendencji w jego powołaniu. Ludzkim prawem jest wygrać, ludzkim jest przegrać, ale podstawowym obowiązkiem jest umieć żyć z godnością i czystością intencji w obydwu tych przypadkach: w rzeczywistości są na równi relatywne i godne pamięci, jeśli odnoszą się do procesu formacji i doskonalenia osoby.

 

Wydawnictwo:

“Moja Mała Ojczyzna”

Proponowana publikacja jest swoistym podsumowaniem - formą szczegółowego raportu dotyczącego działań związanych z realizacją i przebiegiem Ogólnopolskiego Programu Wychowania Patriotycznego i Społecznego wśród uczniów szkół podstawowych, gimnazjów i ponadgimnazjalnych w Polsce.
więcej o książce...

Rozważanie na kwiecień

Przykazanie miłości nie jest nakazem, ale zaproszeniem

Jeśli miłość Boga zapuściła w człowieku głębokie korzenie, to jest on w stanie kochać nawet tych, którzy na to nie zasługują, tak jak to właśnie czyni Bóg względem nas..Ojciec i matka nie kochają swoich dzieci tylko wtedy, gdy na to zasługują: kochają je zawsze, chociaż oczywiście dają im do zrozumienia, kiedy popełniają błędy. Uczymy się od Boga, aby zawsze chcieć tylko i jedynie dobra a nigdy zła. Uczymy się patrzeć na drugiego nie tylko naszymi oczyma, ale także spojrzeniem Boga, które jest spojrzeniem Jezusa Chrystusa. Jest to spojrzenie, który pochodzi z serca i nie zatrzymuje się na tym co powierzchowne, przechodzi ponad pozorami i udaje się jemu pojąć najgłębsze pragnienia drugiego: by być wysłuchanym, by bezinteresownie zwrócić na niego uwagę, jednym słowem: by być kochanym.
czytaj więcej

Modlitwa Sportowca

Panie Boże, chcę prosić za zawodników mojej ulubionej drużyny. Chcę ich wesprzeć moją modlitwą. Pomagaj im w osiągnięciu najwyższych laurów sportowych i strzeż od kontuzji. Spraw, by przez swoją postawę przynieśli chlubę naszej ojczyźnie czy miejscowości, którą reprezentują.
czytaj więcej

Goście

Szczęść Boże. Za trud i wysiłek, dobry wynik i inne łaski tak ważne dla sportowca można podziękować ...
czytaj wiecej