Duch sportu jeszcze nie umarł!

„Cudu nie było” – tak jedna z gazet skomentowała trzecie z rzędu mistrzostwo świata siatkarzy dla Brazylii. W przekroju całego turnieju tytuł dostał się w godne ręce?

– Gdybyśmy oceniali kto na niego zasłużył, to równie mocno należałby on się Kubańczykom. Obie drużyny musiały jednak skonfrontować swoje umiejętności i wtedy okazało się, że Brazylia jest zespołem skuteczniejszym. Canarinhos w meczach o najwyższą stawkę po prostu zwykle deklasują swoich rywali. Tak było i tym razem.

 

Wspomniał Pan o Kubańczykach. Ich obecność w finale to chyba niespodzianka. W pokonanym polu Kuba pozostawiła naprawdę markowe ekipy…

– Kuba ma w swoim składzie niezwykle utalentowanych i wciąż młodych graczy, których można by określić mianem zjawiskowych. To oni decydowali o obliczu zespołu i stylu gry tej drużyny. Kubańczycy grali najrówniej, walczyli też z sercem i ogromną determinacją. Zagrali najwięcej pojedynków pięciosetowych, a w drodze do finału ulegli tylko Serbii. Grali nie kalkulując, zawsze na maksimum swoich umiejętności. Do tego prezentowali naprawdę ciekawą siatkówkę. To wszystko sprawiło, że to oni zagrali w meczu o złoto.

 

Mistrzostwa we Włoszech nie zostaną jednak zapamiętane dzięki świetnej postawie Kubańczyków, ale raczej ze względu na kompromitującą postawę organizatorów, którzy stworzyli taki system, by siatkarze Italii awansowali do czołowej „czwórki”. Na etapie półfinału skończyła się pomoc dla gospodarzy, a więc zaczęły się porażki…

– Oddając sprawiedliwość, system był znany wszystkim federacjom przed mistrzostwami świata. Większość go zaakceptowała, nie było też słychać żadnych protestów. Ścieżka turniejowa dopasowana pod drużynę Włoch, miała zapewnić im unikniecie najsilniejszych aż do półfinału, by w meczu o złoto spotkać się z Brazylią. Siatkarze Italii wykorzystali to absolutnie. Nie przewidzieli jednak protestów innych zespołów. Protestów, które polegały na odpuszczaniu niektórych meczów, tak by, ci najlepsi nie spotkali się ze sobą. Tak zrobiła choćby Brazylia, która po przegranej we wcześniejszej fazie turnieju z Kubą, postanowiła uniknąć konfrontacji z tą drużyną w półfinale. Brazylijczycy więc spłatali figla gospodarzom i to ich „wybrali” do grania w meczu o finał. Można to wszystko określić mianem kompromitacji czy skandalu. Ale była to także swoista kara dla kombinujących Włochów. Ci przegrali wyraźnie nie tylko półfinał z Brazylią, ale i mecz o brąz z Serbią. Oliwa okazała się sprawiedliwa…

 

… Także w przypadku kombinujących Serbów przygrywających z Kanadą i Polską, czy Brazylijczyków robiących wszystko, by nie wygrać z Bułgarią?

– Dołożyłbym jeszcze drużynę Rosji, która przegrała w podobnych okolicznościach, czy też Bułgarów, którzy w skandalicznym meczu z Brazylią wystawili drugi skład. Czy rezerwy wystawia się, by wygrać z mistrzami świata?

 

No właśnie. Patrząc na te mistrzostwa nasuwa mi się pytanie: Czy to jest jeszcze sport? Czy w grze wciąż fundamentem jest zasada fair play?

– Duch sportu jeszcze nie umarł! Prawdziwą rywalizację pokazały kolejne mecze. Za sportową walkę nagrodą dla Kuby był finał. Wróćmy jednak do regulaminu ułożonego pod Włochów. Ta sprawa nie była odosobniona. W innych dyscyplinach jest niestety podobnie. Sytuacja z włoskiego mundialu została jednak oprotestowana przez samych sportowców, którzy wykazali kuriozum tego systemu. Te mistrzostwa pokazały, że bardzo szybko należy reagować na tego typu manipulacje. Przy okazji następnych zawodów należy z uwagą czytać regulaminy rozgrywek, pilnując by ktoś nie sprokurował takiego dziwacznego wydarzenia jakie oglądaliśmy na mistrzostwach. Dlatego myślę, że mundial we Włoszech był przełomem. Pokazując, że sport potrafi odrzucić takie chorobowe działania, daje nadzieję, że one już nie będą miały miejsca w przyszłości.

 

Jak na tym tle ocenić Polskę. Mistrzowie Europy wygrali grupę, by w następnej fazie dostać lanie od Brazylijczyków i Bułgarów… Trzynaste miejsce mistrzów starego kontynentu to wynik fatalny.

– Gdyby była łatwa odpowiedź na to co się stało z naszą reprezentacją, mielibyśmy już gotową diagnozę i receptę co zrobić w przyszłości. Dokonując wiwisekcji: początek turnieju by niezły, wydawało się, że dyspozycja pójdzie w górę, tym bardziej, że przekonywali nas o tym szkoleniowiec i siatkarze. Późniejsze mecze z Brazylią i Bułgarią zupełnie nas rozbiły. Przed mistrzostwami z Brazylią wygraliśmy jedno z pięciu spotkań. To dawało nadzieję, że powalczymy. Z konfrontacjach z Bułgarią, choć mają znakomitych siatkarzy, ostatnio na dużych imprezach wychodziliśmy zawsze zwycięsko. A tu dwie gładkie porażki. Wszystko się załamało. A siatkarze zagrali zupełnie inaczej, niż to do tego nas przyzwyczaili. Dlaczego tak się stało? Mamy za mało materiałów do chłodnej analizy. Trener Castellani przedstawi szczegółowy raport i wtedy będzie można wysuwać wnioski.

 

A może jest to takie swoiste prawo serii: po wicemistrzostwie świata w Japonii, mistrzostwa Europy skończyły się dla naszego zespołu kompletną klapą. Teraz po złotym medalu w Turcji z Włoch znów wracamy na tarczy. Może nie potrafimy przywieść medali z dwóch kolejnych dużych imprez?

– Zawsze możemy dopisywać teorię do faktów. Analogia tych faktów jest trafna, ale ja nie wierzę w takie wydarzenia. Uważam, że skoro reprezentacja doznała już porażki na mistrzostwach Europy (w Rosji) po wcześniejszym sukcesie w Japonii (mistrzostwa świata), a tak się zdarzyło za trenera Raula Lozano, to powinniśmy wyciągnąć z tego wnioski wtedy, gdy wygrywaliśmy mistrzostwa Europy z trenerem Castellanim. Po tym sukcesie graliśmy już bardzo słabo w dwóch kolejnych edycjach ligi światowej. Szczególnie kiepski turniej rozegraliśmy przed mundialem we Włoszech. To powinno stanowić ostrzeżenie przed tym, co może się wydarzyć. Myślę więc, że nie jest to prawo serii. Sądzę, że to głębszy problem niż brak koncentracji i mobilizacji po sukcesie. Wierzę jednak w to, że uda się go zdiagnozować i wyeliminować.  

 

Michał Bondyra

„Króluj nam Chryste”

Wydawnictwo:

Dekalog w życiu sportowca

Dekalog w życiu sportowca

Rozważanie na kwiecień

Przykazanie miłości nie jest nakazem, ale zaproszeniem

Jeśli miłość Boga zapuściła w człowieku głębokie korzenie, to jest on w stanie kochać nawet tych, którzy na to nie zasługują, tak jak to właśnie czyni Bóg względem nas..Ojciec i matka nie kochają swoich dzieci tylko wtedy, gdy na to zasługują: kochają je zawsze, chociaż oczywiście dają im do zrozumienia, kiedy popełniają błędy. Uczymy się od Boga, aby zawsze chcieć tylko i jedynie dobra a nigdy zła. Uczymy się patrzeć na drugiego nie tylko naszymi oczyma, ale także spojrzeniem Boga, które jest spojrzeniem Jezusa Chrystusa. Jest to spojrzenie, który pochodzi z serca i nie zatrzymuje się na tym co powierzchowne, przechodzi ponad pozorami i udaje się jemu pojąć najgłębsze pragnienia drugiego: by być wysłuchanym, by bezinteresownie zwrócić na niego uwagę, jednym słowem: by być kochanym.
czytaj więcej

Modlitwa Sportowca

Panie, mam zdrowe ciało i dziękuję Ci za nie. Dziękuję Ci także za to, że mogę uprawiać sport. Sprawia mi radość, gdyż we współzawodnictwie odkrywam swoje możliwości. Pomóż mi, bym nie poprzestał na doskonaleniu sprawności fizycznej, ale też wzrastał w Twej łasce i mądrości. Amen.
czytaj więcej

Goście

Szczęść Boże! Wyrażam swoją radość z powstania strony. Zapraszam też na www.sportowcy.czest.pl - stronę ...
czytaj wiecej