Mistrz Kamil: "Wierzyć w siebie"

Mistrz Kamil:

- Czekałem na to bardzo długo. Czułem, że jestem dobrze przygotowany, że stać mnie na wiele. Wiedziałem, że na normalnej skoczni nie pokazałem, na co mnie stać - powiedział świeżo upieczony złoty medalista olimpijski Kamil Stoch.

 

- Nie czułem wielkiej presji przez ten tydzień. Najgorsza jest ta presja, którą sami sobie narzucamy. Ja natomiast starałem się na nic nie nastawiać, robić wszystko z uśmiechem i po prostu wierzyćw siebie. Zawsze może wydarzyć się coś, co nie jest zależne od nas. Najlepszą drogą jest zamknąć się w myśleniu, że zrobię, co potrafię najlepiej i zobaczymy co to da. Dedykuję zwycięstwo przede wszystkim żonie, a także sztabowi szkoleniowemu.

- Starałem się podejść normalnie do tego dnia. Zachowywałem wszelkie normalne aktywności. Nie chciałem robić nic na siłę, ale też nie za wszelką cenę tego, co zawsze. Stefan nie musi nas wyciszać, jesteśmy doświadczeni i wiemy co mamy robić. Trener widział, że jestem dobrze dysponowany i że jeżeli zrobię to, co umiem to wystarczy.

- Musiałem zapracować na złoto. Przy tym poziomie, trzeba było naprawdę skoczyć najlepiej, jak się potrafi - dosłownie. Cieszę się, że przy takim napięciu potrafiłem to zrobić. Każdy medal daje radość, każda wygrana. Mnóstwo ludzi się przyczyniło do tego sukcesu.

- W drużynówce widzę szansę na to żebyśmy zrobili co do nas należy. Nie stawiamy sobie konkretnego celu, nie nakręcamy się. Stać nas na wiele pod warunkiem, że pokażemy, co potrafimy. Konkursy drużynowe zawsze wyciągają z nas więcej energii. Każdy stara się jeszcze mocniej, bo wie, że jak zawali to nie tylko na swój rachunek.

Ostatnia galeria

Obejrzyj fotogalerię

Rozważanie na kwiecień

Przykazanie miłości nie jest nakazem, ale zaproszeniem

Jeśli miłość Boga zapuściła w człowieku głębokie korzenie, to jest on w stanie kochać nawet tych, którzy na to nie zasługują, tak jak to właśnie czyni Bóg względem nas..Ojciec i matka nie kochają swoich dzieci tylko wtedy, gdy na to zasługują: kochają je zawsze, chociaż oczywiście dają im do zrozumienia, kiedy popełniają błędy. Uczymy się od Boga, aby zawsze chcieć tylko i jedynie dobra a nigdy zła. Uczymy się patrzeć na drugiego nie tylko naszymi oczyma, ale także spojrzeniem Boga, które jest spojrzeniem Jezusa Chrystusa. Jest to spojrzenie, który pochodzi z serca i nie zatrzymuje się na tym co powierzchowne, przechodzi ponad pozorami i udaje się jemu pojąć najgłębsze pragnienia drugiego: by być wysłuchanym, by bezinteresownie zwrócić na niego uwagę, jednym słowem: by być kochanym.
czytaj więcej

Goście

Mam zaszczyt i radość powitać na stronie duszpasterstwa sportowców w imieniu Ks. Bp Mariana Florczyka, delegata ...
czytaj wiecej